powrót do strony głównej
zobacz ceryfikaty
zobacz CV
prowadzone warsztaty
przeczytaj bajki
zobacz mandale i rysunki
zobacz z kim współpracuję

JABŁKOWITY



Razu pewnego koń pociągowy się zbuntował. Stwierdził, że nie chce już ciągnąć sań z uprzężą ani żadnego innego wozu. Nie chce już ciągnąć tych wszystkich ludzi, którzy na ten wóz wskoczyli. Ale słowo bunt łatwiej wypowiedzieć aniżeli w czyn wprowadzić. Oto bowiem zaraz w głowie konia pociągowego pojawiły się myśli jakoby to zdradzał swoją karmę i zostawiał ludzi samopas. A szczególnie ludzi, którzy mu uwierzyli i zawierzyli mu swoje życie w owej drodze co to koń znał ją na pamięć niczym koń dorożkarski, który każdego do domu doprowadzi.

I uwierała uprząż konia i jak nigdy dotąd w swym końskim życiu czuł jej ciężar ale nijak to nie pomogło w tym, żeby natychmiast ją zrzucić. Tak tedy koń bił się z myślami i wciąż rosnącym pragnieniem wyswobodzenia, kiedy nagle pojawiła mu się i ukazała naprzeciw niego driada jakowaś leśna i rozkazała: Zrzuć tę uprząż! Jak to – spytał się koń – a cóż się stanie z tymi wszystkimi ludźmi, których za sobą ciągnę? Zrzuć tę uprząż, nie jest ci już potrzebna! Ale co się z nimi stanie? Zabłądzą w pół drogi! Gdybym nie widziała ciebie przed sobą to pomyślałabym że osłem jesteś upartym a nie koniem – powiedziała driada – tak tedy wysil swój umysł i znajdź jakiś inny pomysł na to by uprząż ściągnąć a ludzi samopas nie puścić.

I tak koń myśleć zaczął, a że był koniem pociągowym i do tego czarnym tak i proces myślenia miał ciężki a to co wymyślił było czarne w nastroju. Czarne, no bo jaka może być przemiana dla konia pociągowego co to ludzi za sobą wieść musi. Nic tylko robota i robota. Czarna robota. I tu koń pociągowy zamyślił się i rozmarzył bo oto przypomniał sobie swojego końskiego kuzyna araba co to go na janowickiej aukcji wystawiali. Koń ten biegał sobie swobodnie a wszyscy ludzie wzrokiem za nim wodzili podziwiając jego piękno i powab niesłychany. - O tak – pomyślał koń pociągowy – za takim koniem ludzie by poszli, by piękno podziwiać i z nim obcować....I koń taki w świat ludzi by powiódł....

Ale przecież driada leśna stała tuż obok i magicznym swym zmysłem marzenia konia pociągowego usłyszała. Tak tedy spojrzała mu w oczy magicznym swym wzrokiem i przemieniła w czystej krwi araba. A że driada kobietą przecież się urodziła to i w swej zmienności jeszcze jedną zmianę dodała: oto koń z czarnego stał się jabłkowitym, jeszcze bardziej swa maścią ludzi zachwycając i za sobą wodząc. I tak teraz jabłkowity w biegu wyzwolonym przed siebie pognał karmy swojej nie tracąc i wolności doświadczając. A driada powiodła za nim swym magicznym wzrokiem.