JABŁKOWITY
Razu pewnego koń pociągowy się zbuntował. Stwierdził, że nie chce już
ciągnąć sań z uprzężą ani żadnego innego wozu.
Nie chce już ciągnąć tych wszystkich ludzi, którzy na ten wóz wskoczyli. Ale słowo bunt
łatwiej wypowiedzieć aniżeli w czyn wprowadzić. Oto bowiem zaraz w głowie konia pociągowego
pojawiły się myśli jakoby to zdradzał swoją karmę i zostawiał ludzi samopas. A szczególnie
ludzi, którzy mu uwierzyli i zawierzyli mu swoje życie w owej drodze co to koń znał ją na
pamięć niczym koń dorożkarski, który każdego do domu doprowadzi.
I uwierała uprząż konia i jak nigdy dotąd w swym końskim życiu czuł jej
ciężar ale nijak to nie pomogło w tym, żeby natychmiast ją zrzucić. Tak tedy koń bił się z
myślami i wciąż rosnącym pragnieniem wyswobodzenia, kiedy nagle pojawiła mu się i ukazała
naprzeciw niego driada jakowaś leśna i rozkazała:
Zrzuć tę uprząż!
Jak to spytał się koń a cóż się stanie z tymi wszystkimi ludźmi, których za sobą ciągnę?
Zrzuć tę uprząż, nie jest ci już potrzebna!
Ale co się z nimi stanie? Zabłądzą w pół drogi!
Gdybym nie widziała ciebie przed sobą to pomyślałabym że osłem jesteś upartym a nie koniem
powiedziała driada tak tedy wysil swój umysł i znajdź jakiś inny pomysł na to by uprząż
ściągnąć a ludzi samopas nie puścić.
I tak koń myśleć zaczął, a że był koniem pociągowym i do tego czarnym tak
i proces myślenia miał ciężki a to co wymyślił było czarne w nastroju. Czarne, no bo jaka
może być przemiana dla konia pociągowego co to ludzi za sobą wieść musi. Nic tylko robota i
robota. Czarna robota. I tu koń pociągowy zamyślił się i rozmarzył bo oto przypomniał sobie
swojego końskiego kuzyna araba co to go na janowickiej aukcji wystawiali. Koń ten biegał
sobie swobodnie a wszyscy ludzie wzrokiem za nim wodzili podziwiając jego piękno i powab
niesłychany.
- O tak pomyślał koń pociągowy za takim koniem ludzie by poszli, by piękno
podziwiać i z nim obcować....I koń taki w świat ludzi by powiódł....
Ale przecież driada leśna stała tuż obok i magicznym swym zmysłem
marzenia
konia pociągowego usłyszała. Tak tedy spojrzała mu w oczy magicznym swym wzrokiem
i przemieniła w czystej krwi araba. A że driada kobietą przecież się urodziła to i
w swej zmienności jeszcze jedną zmianę dodała: oto koń z czarnego stał się jabłkowitym,
jeszcze bardziej swa maścią ludzi zachwycając i za sobą wodząc.
I tak teraz jabłkowity w biegu wyzwolonym przed siebie pognał karmy swojej nie tracąc i
wolności doświadczając. A driada powiodła za nim swym magicznym wzrokiem.
|